W pewnym szpitalu zostało przeprowadzone badanie. Badanie to obejmowało 100 starszych pacjentów, którzy byli bardzo blisko śmierci. Zapytano się ich, czego najbardziej żałują. Odpowiedź była jednogłośna. Nie żałowali tego, co zrobili, lecz tego, czego nie zdążyli zrobić. Wydaję mi się, że wraz z narodzinami, mamy pewien obowiązek wobec świata. Nie chcielibyśmy patrzeć na dzieło swojego życia jak na coś nudnego oraz nieinspirującego. Wszyscy jesteśmy artystami, a naszym polem do popisu jest życie.
Przychodząc na świat, zaczynamy swoją przygodę z aktorstwem. Kurtyna się podnosi, a my wchodzimy na naszą pierwszą scenę. Nieprędko z niej zejdziemy. Osoby pojawiają się na scenie oraz znikają równie szybko, poza nielicznymi przypadkami. Niektórzy noszą maski, a niektórzy pokazują swoją prawdziwą twarz. Gramy część w przedstawieniu, lecz to my decydujemy, jaką rolę zagramy. Nasza postać może być postacią tragiczną, bądź scenicznym śmieszkiem. Oddajemy się w artystyczne ręce losu. Teatr, w którym gramy, to teatr świata.
Rodzimy się z czystym płótnem, czystą kartą. Tabula rasa, carte blanch — to określenia, które przychodzą na myśl, rozpatrując nasz początek. Wraz z upływem czasu, upływem życia, wypełniane one są informacjami, doświadczeniami. Płótno powoli zapełnia panorama życia. Możemy ją w pełni dostrzec dopiero pod sam koniec naszego żywota. To spuścizna. Nasz życiorys może posłużyć komuś jako przestroga bądź jako wskazówka. To my decydujemy, które z tych dwóch zostanie zrealizowane.
Rosnąc jako ludzie, szlifujemy się. Ostrzymy się niczym nóż kuchenny bądź samurajski miecz. Człowiek jako jedyny jest rzeźbą i rzeźbiarzem. Myśli konwertowane są w czyny tylko dzięki nam. My tworzymy siebie i tylko my potrafimy siebie zmieniać. Oczywiście, wpływ otoczenia oraz naszych bliskich jest istotny, ale on tylko naprowadza nasz umysł na pewne kwestie. Dłubiemy dłutem fizycznie w naszym ciele poprzez ćwiczenia oraz psychicznie poprzez rozwój intelektualny. Tylko od nas zależy czy będziemy pomnikiem, który inni będą oglądać z podziwem, czy może zwykłym pachołkiem przy ulicy.
Życiowe dzieło można interpretować na wiele sposobów. Podane trzy są tylko przykładami, które moim zdaniem najlepiej odzwierciedlają, ludzi jako stworzenia artystyczne. Artysta jest w każdym z nas, lecz nie każdy pracuje nad swoim opus magnum.
2 Comments
Ania Mania
Masa porównań, które tak żywo trafiły w moje serce, że…om! Nie potrafię skupić się na napisaniu czegoś wyszukanego, bo jakże to zrobić pod takim wpisem. Tekstem, który jest jak nadprzyrodzone zjawisko. W piękny sposób przedstawiłeś człowieka, skąd Ty u licha czerpiesz taką inspirację? Mam wrażenie, że spijasz ciągły nektar z kwiatów Weny. Tylko na ich istnienie dowodu nie ma, a na Twój dar, jest aż tak wiele, że jakby ktoś się temu stwierdzeniu sprzeciwił, wydrapałabym oczyska.
Darmor
Niezwykle optymistyczne podejście do ludzkiego życia, na swój sposób podziwiam przyjętą filozofię. Choć sam staram się oscylować w podobnej sferze to wiele mi jeszcze brakuje do tak silnej wiary w nasze możliwości.